wtorek, 29 kwietnia 2014

Nike free run 5.0 :)

Jakieś 2 miesiące temu poszukiwałam butów sportowych, ale nie do ćwiczenia czy biegania tylko po prostu do chodzenia (dlatego wygląd miał bardzo duże znaczenie). Na facebooku mam polubionych kilka stron mających mobilizować do aktywności fizycznej i zdrowego trybu życia i właśnie tam upatrzyłam sobie model dla siebie. Były po prostu idealne, nike free run 3.0 w pięknym miętowym kolorze - cudo :). Niestety nie były już nigdzie dostępne - tylko podróbki (najprawdopodobniej) na allegro z 30 dniową przesyłką i nie wiadomo skąd. Po kilku dniach poszukiwań dałam sobie spokój i wybrałam się do Warsaw Sneaker Store i tam kupiłam sobie czerwone free runy 5.0 - słyszałam że ten model ma zaniżoną numeracje, jednak okazało się że to nieprawda.




Buty są naprawdę wygodne, bardzo leciutkie i elastyczne. Dla mnie na przykład ich waga i giętkość mają spore znaczenie ze względu na wyjazdy na zawody. Nie zawsze mam ochotę jechać w sportowych butach ale na hali, w trakcie zawodów muszę takie mieć, a dzięki powyższym cechom free runy łatwo zmieścić do torby i ich obecność nie ma praktycznie wpływu na ciężar z jakim muszę jechać. Nie wiem jak sprawdzają się przy bieganiu, ale do chodzenia i na siłownie są naprawdę super :).


Jeśli ktoś szuka tych swoich butów w wymarzonym kolorze ze starszych kolekcji i denerwuje się, że nie może ich znaleźć to polecam przeczytać ten post :).


czwartek, 24 kwietnia 2014

Maybelline Colour Whisper



Jakiś czas temu dostałam od siostry pomadkę Maybelline Colour Whisper w kolorze nr 530 Who Wore It Red-er i jestem z niej bardzo zadowolona. Pomadka oprócz nadawania koloru również dba o nasze usta ładnie je nawilżając i nie podkreślając popękanych ust (jeśli takie mamy :) ).




 Jeśli chodzi o kolor to nie jest on jakiś strasznie mocny, dlatego jak dla mnie nadaje się zarówno na dzień jak i na wieczór (chociaż dla kogoś kto woli całkiem jasne pomadki to pewnie tylko na wieczór ;) ). Trzyma się całkiem długo pomimo picia czy jedzenia, a jak schodzi to równomiernie. Dodatkowym plusem jest dla mnie ładne i eleganckie opakowanie.

Polecam :).

środa, 23 kwietnia 2014

PROSTO SHOP


W dzisiejszym poście chciałabym polecić ubrania firmy PROSTO. Prawie każdy z nas potrzebuje czasem ubrać się na sportowo - jedni rzadziej, drudzy częściej - ale czasem sytuacja po prostu od nas tego wymaga. Ja mam genialny talent do szybkiego niszczenia ubrań i o ile takie rzeczy jak zaplamienie czymś zależą ode mnie, o tyle szybkie spranie koloru czy porwanie się już ode mnie nie zależą. Dlatego bardzo sobie cenię (zwłaszcza w tych ubraniach sportowych) jakość materiału, trwałość i wygodę - a właśnie tym charakteryzują się ubrania firmy PROSTO. Ceny ubrań są dość wysokie, bo zwykły T-shirt kosztuje ponad 100 zł, ale jakość jest naprawdę super, a i czasem zdarzają się jakieś fajne promocje :). Oczywiście nie wszystkie kolekcje przypadły mi do gustu i uważam, że niektóre z tych ubrać to porażka, ale zawsze można znaleźć coś dla siebie. W mojej szafie póki co mam tylko 2 bluzy i jeden T-shirt tej firmy, ale jestem z nich bardzo zadowolona i na pewno jeszcze nie raz tam coś kupię. Mój TŻ z kolei nie kupuje już w innych sklepach ani bluz, ani T-shirtów i to w zasadzie dzięki niemu przekonałam się do tej marki :).


Sklepy stacjonarne znajdują się tylko w 7 miastach w Polsce: Warszawie, Lublinie, Katowicach, Wrocławiu, Poznaniu, Sopocie i Szczecinie. Na zdjęciu poniżej PROSTO Shop w Lublinie :).


sobota, 19 kwietnia 2014

Przedświąteczny relaks :)



Święta - zarówno Wielkanoc jak i Boże Narodzenie - są okazją do rodzinnych spotkań i odpoczynkiem od pracy. Niestety jednak okresy przedświąteczne - zakupy, sprzątanie, gotowanie - w połączeniu z obowiązkami dnia codziennego potrafią dać niezły wycisk. Jako, że ja mam naturę leniwca, to staram się nawet w tym przedświątecznym okresie oszczędzać ;) . Mimo to, dzisiaj postanowiłam się trochę zrelaksować w towarzystwie kuli do kąpieli z Organique o zapachu róży, a potem podreperować stan moich stóp korzystając ze skarpetek firmy Świt Pharma z serii Exclusive Cosmetics. 

Kula do kąpieli - Do tej pory nie wiem dlaczego wzięłam kulkę o zapachu róży... Chyba ze względu na ładny kolor :). Niestety nie jestem zadowolona z tego zapachu, był jak dla mnie bardzo intensywny i drażniący. Plusem jest nawilżenie skóry, jakie daje kąpiel w jej towarzystwie. Na pewno jeszcze sobie taką sprawie ale tym razem zdecydowanie o innym zapachu :).



SPA dla stóp - właśnie mam je na stopach, więc nie jestem w stanie jeszcze nic o nich powiedzieć, ale w najbliższym czasie na pewno to zrobię.







A teraz pora ściągać skarpetki i lecieć spać, bo oprócz nawilżonego ciała i ładnych stóp będą jeszcze piękniejsze sińce pod oczami :).

Dobranoc :).

wtorek, 15 kwietnia 2014

Arachnofobia - lęk przed pająkami.

Od dzieciństwa nienawidzę pająków, robaków i owadów. Na ich widok od razu mam drgawki na ciele, mam wrażenie, że to co już zobaczyłam właśnie po mnie chodzi, a jeśli kontakt z pająkiem jest bliski to dochodzi do tego płacz. Nie jestem w stanie go zabić (chyba, że jest naprawdę bardzo mikroskopijny ;) ) więc zawsze proszę o to kogoś innego. Lęk przed tymi stworzeniami utrudnia życie zwłaszcza w okresie letnim, kiedy co chwile coś koło nas chodzi lub lata i nie pozwala w pełni cieszyć się piękną pogodą. Szukając w internecie informacji o arachnofobii i sposobach jej leczenia od razu trafiamy na artykuły do których dołączone są malownicze zdjęcia gigantycznych pająków. Uważam że nie jest to dobre rozwiązanie, bo wiadomości na ten temat szukają przede wszystkim osoby, które boją się robactwa a widok tych zdjęć zwyczajnie odstrasza i zniechęca do czytania i szukania dalszych informacji (dlatego u mnie będzie bez zdjęć ;) ).

Dlaczego się boimy?
Podobno lęk przed pająkami może być spowodowany tym, że mało o nich wiemy lub jakimiś przykrymi wspomnieniami z dzieciństwa. I tutaj się nie zgodzę. Nie mam żadnych przykrych wspomnień z dzieciństwa, nikt mnie pająkami nie straszył i zdaje sobie sprawę z tego, ze pająki żyjące w polskim klimacie nie są jadowite i niebezpieczne. Wiem, że stworzenia te są pożyteczne (żywią się muszkami i komarami, których też nie lubię), że są ode mnie dużo mniejsze i że nie skoczą mi na twarz (co nie przeszkadza mi sobie tego wyobrażać). Po prostu uważam, że są obrzydliwe (zwłaszcza ich długie nogi) i wolałabym, żeby trzymały się z daleka ode mnie.

W jaki sposób możemy leczyć arachnofobie?
Znalazłam dwa rodzaje leczenia lęku przed pająkami ale do mnie żaden z nich nie przemawia i wątpię, żebym kiedykolwiek skusiła się na któryś z nich. Pierwszy sposób leczenia to powolne zbliżanie się do obiektu powodującego lęk. Czyli np. najpierw dowiadujemy się o pająkach, o ich zachowaniach, reakcjach i życiu, potem zaczynamy oglądać ich zdjęcia, obserwujemy z daleka, potem podchodzimy coraz bliżej aż w końcu będziemy mogli pogłaskać pająka pędzelkiem, dotknąć przez rękawiczkę a w ostatniej fazie pogłaskać dłonią.
Druga metoda natomiast jest bardziej brutalna i polega na tym, że osobie cierpiącej na arachnofobie od razu kładzie się na rękę wielkiego włochatego pająka. Jednak jak dla mnie taka "szokowa" metoda to bardziej horror a nie terapia mająca pomóc w pozbyciu się lęku.

Marzy mi się, żeby ktoś wymyślił coś bardzo skutecznie odstraszającego pająki (tak żeby nie znajdowały się w zasięgu mojego wzroku) i wierze że kiedyś ktoś to zrobi, a do tego czasu zamierzam dalej ich unikać :).

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Szampon do włosów Luxurious Volume - John Frieda

W pierwszym tygodniu kwietnia w Rossmanie natknęłam się na promocje na szampon do włosów Luxurious Volume, a że czytałam o nim dużo dobrego to postanowiłam go wypróbować.

Skład: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Cocamide Mea, Sodium Chloride, Parfum, Polyquaternium-7, Benzyl Alcohol, Disodium EDTA, Silicone Quaternium- 18, Laureth-16, Malic Acid, Polyquaternium-52, Trideceth-6, PEG-12 Dimethicone, Glycine, Trideceth-12, Maris Sal, PPG-9, Alcohol Denat., AMP-Isostearoyl Hydrolyzed Wheat Protein, Methylchloroisothiazolinone, Sodium Hydroxide, Linalool, Butylphenyl Methylpropional.


cena: ok. 35 zł/ 250 ml

Szampon ma przyjemny, delikatny zapach, żelową konsystencje i całkiem dobrze się pieni. Włosy po nim rzeczywiście wyglądają jakby miały troszkę większą objętość, ale niestety wcale nie są uniesione u nasady (a głównie tego od niego oczekiwałam :) ). Możliwe że szampon w połączeniu z odżywką daje lepsze efekty ale o tym się nie przekonam, ponieważ po umyciu nim włosów swędzi mnie skóra głowy :/ . Tak więc, dla mnie się on po prostu nie nadaje, ale i tak uważam że nie jest warty swojej ceny.

czwartek, 10 kwietnia 2014

Shea Body Butter

Shea Body Butter to mój pierwszy produkt z The Body Shop i jestem z niego bardzo zadowolona :) .



Skład: Aqua, Butyrospermum Parkii, Theobrama Cacao Seed Butter, Glycerin, Cyclopentasiloxane, Orbignya Oleifera Seed Oil, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Cetearyl Alcohol, Cyclohexasiloxane, Cera Alba, Lanolin Alcohol, Phenoxyethanol, Parfum, Methylparaben, Propylparaben, Xanthan Gum, Benzyl Alcohol, Disodium EDTA, Linalool, Coumarin, Sodium Hydroxide, Alpha-Isomethyl Ionone, Limonene, Citric Acid, Caramel, Cl 19140.

 Masło przeznaczone jest do skóry bardzo suchej i rzeczywiście dobrze się na niej sprawdza mocno nawilżając i jednocześnie nie pozostawiając uczucia lepkości. Zapach jak dla mnie jest bardzo przyjemny i delikatny. Standardowa cena jest dosyć wysoka (ok. 70zł za 300ml) ale dosyć często w TBS są robione promocje i wtedy można to masło kupić za ok. 40 zł więc warto poczekać :) . Sklep nie ma swojej polskiej strony internetowej, ale ma swoją stronę na facebooku (KLIK). Tam właśnie pojawiają się informacje dotyczące promocji, które jednak czasem okazują się trochę przekłamane. Jak mówiłam to jest mój pierwszy produkt z TBS ale robiłam tam czasem zakupy dla siostry i przychodząc w ostatni lub przedostatni dzień promocji okazywało się, że jednak jej już nie ma dlatego trzeba się z tym liczyć. Masło starczyło mi na ok. 1,5 miesiąca, przy nieregularnym stosowaniu, więc nie jest jakoś szczególnie wydajne ale jest skuteczne i to najważniejsze. Polecam :)


wtorek, 8 kwietnia 2014

"Zbijanie wagi" w sportach walki.

Od kilku lat startuje w zawodach w Kickboxingu, Taekwondo czy Tang Soo Do. W zależności od organizacji oraz konkurencji są różne podziały na kategorie (wagowe, wzrostowe, wiekowe czy ze względu na posiadany stopień). W miniony weekend byłam na Mistrzostwach Polski Seniorów w Kickboxingu, gdzie podział w każdej formule walki jest na wiek oraz wagę. O ile wieku nie da się oszukać o tyle wagę dużo osób „oszukuje”. Mianowicie chodzi mi tutaj o szybkie zbijanie wagi na same zawody. Wiadomo że waga w ciągu dnia może się wahać – rano zawsze ważymy mniej -  więc 1 czy 2 kilo można zrzucić ale szczerze mówiąc naprawdę nie mogę zrozumieć osób, które przed samymi zawodami tracą po 4, 5 czy nawet 7 kilo. Zwłaszcza, jeśli są to osoby mające dobre warunki fizyczne (wysokie, mające długie nogi, długie ręce) i trenujące już długi czas.

  Po pierwsze uważam, że nie jest to do końca uczciwe. Na każdych zawodach widzi się walki ludzi z tej samej kategorii wagowej, a jednak jeden z nich jest wyższy o głowę (i nie mówię o przypadkach, gdy jeden zawodnik jest zwyczajnie gruby, a drugi szczupły bo to już inna bajka ;) ). Czy tytuł zdobyty w walce z kimś dużo mniejszym jest satysfakcjonujący? Dla mnie by nie był, jednak dla wielu osób jest i potrafią się tym przez długi czas cieszyć… 

 Po drugie duża utrata wagi przed zawodami często powoduje, że podczas walki taka osoba nie jest w stanie zawalczyć dobrze bo zwyczajnie jest pozbawiona siły, źle się czuje i szybciej się męczy. Wydaje mi się że lepiej zawalczyć w kategorii wyższej, będąc w pełni sił. 

 Po trzecie coś takiego niesie za sobą niebezpieczne skutki zdrowotne. „Powodowanie wzmożonej potliwości, bardzo szybka utrata wody z organizmu, drastyczne ograniczenie ilości spożywanych kalorii w połączeniu z ćwiczeniami kardio mającymi na celu dodatkowy wydatek energetyczny mogą powodować omdlenia, spadki formy, chwiejność nastroju, skrajne wyczerpanie, a w drastycznych sytuacjach nawet zgon z powodu odwodnienia, przegrzania organizmu czy zawału serca.”- KLIK

czwartek, 3 kwietnia 2014

Harry i Bolek - cudowne kociaki :)

Odkąd byłam mała w moim domu zawsze były koty i tak jest do tej pory :) . Bardzo się cieszę, że wychowywałam się tam, gdzie były zwierzaki i że nie mam na nie żadnej alergii. Uważam, że potrafią one dać dużo radości i ciepła, choć oczywiście czasem też nieźle zdenerwować. Ja najbardziej doceniałam moje koty kiedy zostawałam sama w domu, bo dzięki ich obecności mniej się bałam oraz w momentach kiedy kłóciłam się z ludźmi - kotu mogłam wtedy się na każdego pożalić i wiedziałam, że nikomu nie powtórzy ;) . Aktualnie w domu są dwaj chłopcy. Starszy nazywa się Harry i ma już ponad 12 lat. Urodził się u mnie w domu bo jego mama również z nami mieszkała. Harry jest bardzo strachliwy, boi się szybkich i nagłych ruchów (wychodzi na dwór więc podejrzewam, że ktoś go musiał kiedyś przestraszyć...), dlatego przy nim trzeba się zachowywać spokojnie. Jest też nieobliczalny i jeśli nie spodoba mu się sposób głaskania potrafi ugryźć i potem oczywiście zwiać :) . A to jego zdjęcia:





Drugi kociak nazywa się Bolek i trafił do nas przypadkowo. W październiku lub wrześniu 2013 roku będąc na spacerze z chłopakiem, usłyszeliśmy miauczenie i kiedy się odwróciliśmy zobaczyliśmy, że koło przystanku siedzi maleńki kotek (jak się potem okazało u weterynarza miał tylko 3 tygodnie). Rozglądaliśmy się i szukaliśmy w pobliżu jego mamy, ale na darmo. Co więcej, mały ciągle oglądał się za samochodami, więc jak dla mnie to ktoś po prostu podjechał na przystanek i go wyrzucił :/ . Tak więc zabrałam go do siebie do domu (a w zasadzie to przez większą część drogi on szedł za nami :) ). Teraz kotek już wyrósł, jest bardzo psotny, żywiołowy i towarzyski. Niestety nie chce jeść kociej karmy, więc trzeba mu dawać "ludzkie" jedzenie. Jego zdjęcia: