niedziela, 22 lutego 2015

Lutowe zdobycze :)

Jako, że w lutym mam urodziny, większość pokazanych dzisiaj rzeczy to będą prezenty. Jeśli ktoś lubi takie posty to zapraszam :)


Czerwona bluza Prosto Oh lala - prezent urodzinowy od chłopaka. Jest to bluza ze starszej kolekcji, która początkowo niby została wyprzedana, a ja bardzo żałowałam że jej nie kupiłam. Jednak właśnie niedawno znowu pokazała się na ich stronie internetowej i musiałam ją mieć :)

Kominek i woski Yankee Candle - prezent od siostrzyczki. Zapachy wosków jakie dostałam to: Cranberry Pear, Sweet Apple, Sweet Strawberry, Shea Butter, Cassis. Pachną prześlicznie i już rozumiem te wszystkie ochy i achy na ten temat - sama się do nich dołączam :)


Odżywka do paznokci z Inglota S - Bond Treatment - również prezent od siostry. Jeszcze za krótko używam żeby stwierdzić czy jest dobra, ale może doczeka się kiedyś osobnego postu :)

Lakier do paznokci Inglot nr 813 - zakup własny. Bardzo ładnie się błyszczy, ma ładny kolor, ale jego trwałość muszę sprawdzić w dzień wolny od pracy :)

Paula's Choice Skin Perfecting 2% BHA Liquid (miniaturka) - również prezent od siostry (chyba musi mnie trochę kochać :) ). Nie mam może jakiś strasznych problemów z cerą no ale trochę wyprysków jednak jest. Mam nadzieję że u mnie efekty będą jak u innych dziewcząt i buzia będzie praktycznie idealnie gładka :)


Masło do ciała shea z The Body Shop - prezent od przyjaciółki. Uwielbiam to masło, póki co tylko ono radzi sobie z moją skórą w czasie zimy.

Antybakteryjny żel do rąk z Bath & Body Works o zapachu Sweet Pea - zakup własny. Bardzo lubię ich żele, wybór zapachowy jest ogromny więc każdy znajdzie coś dla siebie. Ja używam ich bardzo rzadko, bo tylko kiedy jestem gdzieś w podróży albo kiedy nie ma gdzie umyć rąk dlatego starczają mi na bardzo długo :)

Dużo w tym miesiącu było również zakupów i prezentów bieliźnianych ale je postanowiłam sobie darować :D

wtorek, 3 lutego 2015

Cold Cream od Avene

Podczas zimy, sucha skóra na buzi to problem prawie każdej dziewczyny. Dla tych co borykają się z tym problemem na co dzień jest to okres dodatkowego nasilenia problemu - w moim przypadku zaczynają pojawiać się białe suche plamki. Nie wygląda to dobrze, a nałożony podkład czy puder dodatkowo to uwidaczniają. W tym roku w końcu znalazłam krem, który pomógł mi pozbyć się tego problemu już po 5 dniach stosowania (tak wiem, brzmi prawie jak reklama :D ).


Cold Cream od Avene jest mocno natłuszczającym kremem, przeznaczonym do stosowania właśnie podczas okresu zimowego. Jak chyba każdy krem natłuszczający sprawia, że skóra po jego użyciu mocno się świeci, dlatego ja stosowałam go głównie na noc oraz w dni kiedy miałam bardzo dużo czasu do wyjścia i mogłam pozwolić sobie na czekanie, aż się wchłonie - a trochę to trwa :). Po 5 dniach regularnego stosowania białe plamki zniknęły - jak dotąd żaden krem nie zadziałał u mnie tak szybko. Cold Cream jest bardzo delikatny, nie powoduje żadnych podrażnień oraz powstawania wyprysków. Jedynym minusem jest zapach tego kremu - niezbyt przyjemny - ale nie utrzymuje się długo na skórze i można się do niego przyzwyczaić - mi już w tym momencie w ogóle nie przeszkadza.

A jak wy radzicie sobie z suchą skórą podczas tych zimowych okresów? :)